lip 14 2004

*@*@*@*@*@*@*@*@*@*@*@*


Komentarze: 4

Bylam wczoraj we wroclawiu odwiezc moja sister i jej husband'a na lotnisko...(mieli poleciec do innego kraju...na kilka lat-choc mieli nas co jakis czas odwiedzac-m.in za rok)

Szczerze mowiac obawialam sie tego..balam sie ze zaczne tam plakac...niby taka rozlaka nie powinna byc niczym nowym bo przed tym wyjazdem tez byli 2 lata w innym kraju..a  w teraz przyjechali na kilka miesiecy..to jednak smutek sie odczuwa..

Gdy czekalismy na lotonisku atmosfera byla dosc normalna...prawie nie wyczowalo sie wzruszenia..rozmowy tak jak zawsze..gdy pokazywali nam miejsce z ktorego bedziemy widziec jak odlatuja rozniez nic szczegolnego..

Ale kiedy mielismy sie juz pozegnac...kiedy skladalam jej zyczenia a ona mi ..wiedzialam ze cos do mnie mowi ale nie do konca rozumialam co-poprostu nie wiedzialam co sie dzieje,tak jakby nie dochodzily do mnie informacje z zewnatrz ..za chwile podeszlam do jej meza-pozegnalam sie i jak tylko na ich dwoje spojrzalam natychmiast do oczu naplynely mi lzy ona spojrzala na mnie i zaczela sie tak jakby smiac ze mnie(dzien wczesniej mowilam ze plakanie w tej sytuacji jest bez sensu bo i tak prawdopodobnie wroca za rok)jednoczesnie tez majac juz lzy w oczach..nagle poczulam ze jeszcze troche i sie rozbecze a broda to juz mi z tego wszystkiego sama skakala:P i w tym momencie moja sister troszke sie poplakala-D. ja objal i musieli juz isc....

Kiedy szlismy do miejsca w ktorym mielismy zobaczyc jak odlatuja juz mi lzy same lecialy..probowalam nie zwrocic na siebie uwagi rodzicow dlatego szlam za nimi...nienawidze jak ludzie widza jak placze!poprostu nieznosze...

Chusteczki byly ciagle w ruchu-choc w ukryciu...kilka minut i sie uspokoilam...przez szybe widzielismy jak wchodza do samolotu-siostra juz usmiechnieta(ja tez)..machanie do siebie nie mialo konca:P...az wsiedli i odlecieli:((

Dzisiaj z samego rana dzwonila i powiedziala ojcu ze sa w NY i czekaja na drugi samolot..teraz juz napewno sa na miejscu..

Wiem ze kiedys czesto sie klocilysmy(tak to juz bywa z rodzenstwem) a ja bylam podla/wredna...ale przez kilka ostatnich lat wszystko bylo ok..mialysmy bardzo dobre stosunki..tzn mi sie tak wydaje...MAM NADZIEJE ZE WSZYSTKO WAM SIE UDA....POWODZENIA SIOSTRZYCZKO!!:*:*:*

PS: z lotniska pojechalismy na bielany..wstapilismy do Auchana..czy jakos tak..(nigdy tam nie bylam)i kupilam sobie fajna bluzke w HOUSE'ie :P

A na koniec dnia poszlysmy z A. pospacerowac.....ach naprawde meczacy dzien...

 

justysia* : :
*linka*
14 lipca 2004, 11:12
Rozstania zawsze są bolesne, bez względu na to, czy rozłąka ma potrwać kilka miesięcy czy lat... Chociaż oczywiście im dłuższy okres, tym trudniej się z tym pogodzić. No ale najważniejsze, że ona w końcu wróci :). Pomyśl, jak miło będzie ją zobaczyć po takim czasie :). No tak, im jesteście starsze, tym łatwiej jest Wam się ze soba porozumieć i żyć w zgodzie :). Ja bijatyki z moją siostrą mam już dawno za sobą :>. Teraz dochodzi tylko do potyczek słownych, chociaż przyznam, że czasami obraźliwych :P. Ja nie jestem osobą konfliktową, ale jeżeli ktoś mnie zdenerwuje, wpadam w istny szał :>. No popatrz, byłaś przez moment w moim mieście :) (bo nie wiem czy pamiętasz, ale ja mieszkam we Wrocławiu :)). A w Auchanie nigdy nie byłam :>. Trzymaj się, Justynko :*:*.
Hooliganka_15
14 lipca 2004, 10:12
Jak moja mama wróciła z Kandany po długiej nieobecno$ci to też po nią pojechałam na lotnistko i tam mi sie strraaaszne spodobało ;) ja też cie dodaje do linków ;)
14 lipca 2004, 09:49
Nie mam rodzenstwa to i ja nie mam z kim sie klocic (nie liczac rodzicow... ale to nie to samo) i nie mam kogo zegnac jesli wyjezdza :D Ale podejrzewam ze tez chusteczki bylyby w ruchu ;)
jA.maRzYcieLka..!!
14 lipca 2004, 01:02
my sister pojechala z chlopakiem na 3 i pol miesiaca do USA.. ale wime ze wroci...:) a przez ten czas sobie odpoczniemy od siebie...:) a twoja siostra na pewno tez niedlugo przyleci..:) zobaczysz jak za nia zatesknisz to jak przyleci bedziecie mialy siebie dosc...:P heheh bedzie dopshe;) 3maj sie kochana.. buzka:*

Dodaj komentarz