Pierwszy dzien w nowej szkole(z gory sorry ze taka dlugasna ta notka:):
Punkt ok.7:24 zdenerwowana biegalam po domu....o 7:30 mialam miec altobus a ja MUSIALAM wejsc do lazienki aby zrobic lekki 'make up' a moj ojciec oczywiscie nie mogl wybrac lepszego czasu na kapiel:/....powiedzial tylko:"dobra 2 minuty i wychodze"...he..super tylko przez te 2 minuty moge nie zdazyc na autobus...kiedy wkoncu wyszedl jak poparzona wbieglam do lazienki..zrobilam to co zrobic mialam i rownie szybko wylecialam z domu....juz na dole zdalam sobie sprawe z tego ze nie wzielam biletow:/...na szczescie znalazlam 1 ktory moja mama musiala wrzucic na wszelki wypadek...ok..
Kiedy dotarlam na przystanek jakims cudem autobusu jeszcze nie bylo!moja radosc jednak szybko zniknela z mojej twarzy kiedy zobaczylam autobus ktorym mialam jechac!tak wypchanego po brzegi srodka lokomocji jeszcze chyba nigdy nie widzialam...kiedy w koncu zdolalam sie wepchac ..pfuu...wejsc do srodka nie pozostalo mi nic innego jak chwycic sie jak najmocniej jakiejkolwiek barierki i pozostac w takiej pozycji az do momentu kiedy mialam wysiasc..zreszta przewrocenie sie raczej nie bylo mozliwe..przy tak malej ilosci metrow kwadratowych na osobe:/..kiedy atmosfera stala sie bardziej nerwowa z tylu mozna bylo uslyszec m.in.:"dobrze..trzymam cie..tak trzymam","o boze..oni jeszcze chca wejsc do autobusu"itp....W zwiazku z zaistniala sytuacja postanowilam wysiasc przystanek wczesniej i kawalek dojsc na nogach do my new school...
Weszlam do szkoly..kiedy szukalam sali zobaczylam kilka dziewczyn z mojej nowej klasy..podeszlam do nich i spytalam sie gdzie mamy lekcje..pokazaly mi;)...na 1 lekcji mielismy miec test z niemieckiego aby ustalic kto pojdzie do grupy zaawansowanej a kto do niezaawansowanej..okazalo sie ze z "przyczyn technicznych" dzisiaj go nie napiszemy:D:D..ale i tak na 100% pojde do niezaawansowanej..
2 lekcja...geografia...z jakas trzepnieta babka ktora-jak sama nam powiedziala-za rok idzie na emeryture:P....takimi tekstami rzucala ze przez wiekszosc lekcji sie smialismy...bylo by fajnie gdyby nie ta praca semestralna ktora nam od razu zadala!:(..kiedy "poprosila" chlopaka z klasy do mapy nie jedna osoba nerwowo zerkala na zegarek...ale na szczescie po 2 minutach zadzwonil dzwonek:P
Na przerwie oczywiscie musialam zrobic sobie obciach...kiedy dzielnie probowalam nawiazac rozmowe z nowym kolega zacielam sie przy slowie....NIEZAAWANSOWANY...boze...kilka razy musialam powtorzyc aby je dokladnie wymowic!!:o ...a teraz(i nigdy wczesniej)jakos nie mialam szczegolnych problemow z wymowa<lol>
3 lekcja..moja grupa angielski,2 grupa niemiecki..przywloklam sie pod klase za kilkoma osobami..po chwili okazalo sie ze te osoby sa z 2 grupy i zadna z nich nie wiedziala gdzie 1 grupa ma lekcje:/...Latalam od klasy do klasy...ktos mi powiedzial ze prawdopodobnie mamy w piwnicy...poszlam tam..staly dziewczyny...ale z 2 klasy..zapytalam sie czy maja tam lekcje powiedzialy ze tak..hm..no dobra...to ja znowu biegiem po innych klasach...gowno..nic:/..bylo juz po dzwonku..znowu zeszlam na do piwnicy..faktycznie nikogo tam nie bylo oprocz tych dziewczyn z 2 klasy..kiedy kierowalam sie do wyjscia slyszalam tylko za soba :"kici...kici...miauuu....miauuu"....nie no,spoko:/
Kiedy dotarlam na ten przeklety angielski nauczycielka prowadzila juz lekcje..usiadlam w lawce przy oknie..co nie bylo dobrym posunieciem..juz po kilku minutach mialam ochote zrzucic z siebie bluzke,spodnie...i w ogole wszystko co sie dalo...tak dawalo o sobie znac slonce:/..
4,5 i 6 lekcja minely calkiem dobrze...na 7 lekcji poznalismy nauczycielke ktora bedzie uczyc nas 3 przedmiotow(ktorych nazw juz niestety nie pamietam:P)...zajebista babka:D..zaproponowala ze moze nam podac swoje gg gdybysmy chcieli z nia kiedys porozmawiac:D...nie wiem czy kiedykolwiek skorzystam ale to i tak bardzo milo z jej strony;)
Religia-8ostatnia..lekcja!...Okazalo sie ze uczyc nas bedzie Siostra..hm..ciekawe jak to bedzie...zawsze trafialam na katechetki...
Tak wiec mniej wiecej wygladal moj 1(powazny) dzien w nowej szkole..heh....nie bylo cudownie ale najgorzej tez nie bylo:].....ludzie w nowej klasie wydaja sie nawet sympatyczni..znalazlam osobe z ktora siedze na lekcjach...moze jakos to bedzie:)...chociaz i tak nie mam ochoty jutro tam wracac-najchetniej pospalabym w swoim lozeczku do poludnia itd.:P
PS:Co do spotkania z tym chlopakiem z internetu...nie mialam sie czego obawiac:P...Fajny facet...milo sie gadalo:))
PS2:Gratuluje tym ktorzy dotrwali do konca..o ile tacy byli:P...